niedziela, 13 lipca 2014

1.7 "A ty łodzianką jesteś!"

               Słucham : Aleks Clare - Too close

                    Następnego dnia, Kaja udała się na 10.30 na halę w Bełchatowie. Nadal było jej źle z tym, że umówiła się z Moniką, a nie z Wojtkiem. Jednak, gdy rudowłosa i jej przyjaciółka były w gimnazjum, przyrzekły sobie, że żaden chłopak ich nie rozdzieli. Nie chciała tego zmienić. Nie chciała jej zawieść.
                    - Kogo moje oczy widzą? - gdy Kaja przechodzi przez halę, Włodarczyk wyrósł jej przed nogami. - Co tam słychać?
                    - No jak widzisz, przyszłam do pracy.
                    - O... Tak się składa, że ja też. - uśmiechnął się. Kaja nie lubiła tego. Znała go 24 godziny, a już wiedziała co w nim lubi, a czego nie. Nie chodzi o to, że Wojtek ma brzydkie zęby, czy coś, ale, gdy on się śmiał, ona traciła grunt pod nogami.
                    - Cześć Kaja! - właśnie przechodził koło niej Maciek.
                    - Cześć, cześć. - odpowiedziała i wróciła do dalszej rozmowy z Włodarczykiem.
                    - To co? Idziemy na halę? 
                    Kaja kiwnęła tylko głową i skierowali swoje kroki ku boisku. Trening minął bez większych kontuzji. Głównym zadaniem Rudej po treningu było to, aby wymasowała mięsień czworogłowy Karola Kłosa. Szybko się z tym uporała i gdy wyszła z pokoju medycznego, okazało się, że czeka na nią Wojtek.
                    - Jesteś samochodem?
                    - No tak. Wiesz, z Łodzi do Bełchatowa kawałek drogi jest.
                    - A to ty łodzianką jesteś! Proszę, proszę. Całe życie w kłamstwie.
                    - Jakie całe? Znasz mnie tylko  24 godziny!
                    - No właśnie. - Wojtek przypomniał Kai takie małe dziecko, które nie wie co robi, mówi, a w głowie ma chaos. - Gdzie mieszkasz? Jutro po ciebie przyjadę.
                    - Nie, to nie jest dobry pomysł. - Wahała się, nie wiedziała czy mu powiedzieć.
                    - Czemu? To jest świetny pomysł.
                    - Łódź, Czerwona 3/5. - Niestety uległa mu.
                    - To jutro o 9.30 będę po ciebie.
                    - Jasne.
                    Przytulili się na pożegnanie i każdy poszedł w inną stronę.

Kilka godzin później

                    Kaja umówiła się z Moniką, żeby ta przyszła do niej o 19. Ruda wyciągnęła z szafy dżinsowe rurki, zwykłą koszulkę i bluzę. Włosy związała w kłosa, na nogi założyła białe conversy i czekała na Monikę. Równo o 19 rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Kaja zamknęła mieszkanie i wyszły z bloku. Pojechały do najbliższej Pizzy Hut i zamówiły jedną dużą pizze Hawajską. Po 10 minutach, gdy zajadały się włoskim przysmakiem, do knajpki weszli...

                  _____________

                     Jest 1.7. Eh jak to zlecło. Cieszę się, że tyle osób to czyta, aczkolwiek pojawiły się pierwsze hejty. Teraz nie zamierzam się poddać. Nie teraz.
Pozdrawiam:*

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz