Zakładki

piątek, 11 lipca 2014

2.1 "Muszę ci coś powiedzieć"

PRZECZYTAJ NOTKĘ!

__________
                    - Co się stało? - zapytała ledwo przytomna Kaja.
                    - Nie wiem, miałaś strasznie dziwny sen. Krzyczałaś 'Wojtek, Wojtek, nie odchodź!' O co chodziło? 
                    - Która godzina?
                    - Za dziesięć dziesiąta.
                    - Jezu. Zrobisz mi śniadanie?
                    - Jasne, ale opowiesz mi ten sen?
                    - Obiecuję, ale jak wrócę z treningu. Nie mogę się spóźnić!
                    - Rozumiem.
                    Monika wyszła z pokoju i udała się do kuchni. Postanowiła, że zrobi Kai jajecznice. 
                    Dąbrowska wzięła swoje ciuchy i udała się do łazienki. Szybko napisała Wojtkowi adres zamieszkania. Włosy upięła w koka, ubrała się, powieki pomalowała jasnym cieniem, a rzęsy pociągnęła tuszem. 
                     Poszła do kuchni i gdy jadła przygotowane przez jej przyjaciółkę śniadanie, do drzwi zapukał Wojtek.
                     - Otworzysz? - zapytała Kaja
                     - Jasne - Monika podeszła do drzwi - Cześć Wojtek. Wejdź. Ruda je jeszcze śniadanie.
                     - Jasne. Cześć Kaja. - odezwał się Wojtek i zarzucił swój uśmiech, do którego Dąbrowska miała słabość.
                     - Cześć, cześć. Już kończę. Usiądź na chwilę.
                     - Dzięki, postoję. - dzisiaj był coś dziwnie przybity.
                     - Jak tam wczoraj w szpitalu? No nieźle masz to oko sine. - zaczęła temat Monika
                     - No jest sine, ale chyba trzeba było was obronić? - znowu wymusił uśmiech.
                     - Właśnie, chciałybyśmy ci podziękować - odezwała się Ruda - Gdyby nie ty i Maciek...
                     - Oj przestań nie ma o czym mówić. To co jedziemy?
                     - Tak, już ubieram buty. - odpowiedziała Kaja, wchodząc do przedpokoju - Zostaniesz u mnie, czy idziesz do siebie? - skierowała to pytanie w stronę Moniki
                     - Zostanę, prześpię się. O której będziesz? - Dąbrowska zakładała kurtkę, jak na sierpniowy dzień, było zimno.
                     - Około 12-13. Zostawiam Ci klucze, jakby co, dzwoń. Na razie.
                     - Pa - powiedział Włodarczyk.
                     - No hej. - odpowiedziała Monika i zamknęła za nimi drzwi.
                     Wojtek z Kają udali się do samochodu w ciszy. Droga zapowiadała się na długą, co Kai nie uszczęśliwiało.
                     - Muszę ci coś powiedzieć - powiedzieli równocześnie.
                     - Mów pierwsza - powiedział Wojtek
                     - Dzisiaj miałam sen. Dotyczył on ciebie. - opowiedziała mu to, co się jej śniło i w tym momencie byli w tym miejscu, gdzie to wszystko się stało. - Uważaj. - Faktycznie, przejeżdżała tamtędy ciężarówka, jednak wyszli cało. - A co ty chciałeś mi powiedzieć?
                     - Już nic. Zaraz będziemy na miejscu. 
                     Wojtek podgłośnił radio i wystukiwał rytm muzyki na kierownicy. Kaja oparła głowę o szybę i patrzyła za okno. 
                     Po niespełna 30 minutach dotarli przed halę Energia. Dąbrowska udała się do swojego gabinetu, oczywiście znowu zbłądziła. Zamiast skręcić w lewo, skręciła w prawo. Zdjęła kurtkę i udała się na salę. 
                     Spotkała Muzaja i od razu podziękowała mu za wczoraj. Razem z Moniką były bardzo wdzięczne chłopakom. Maciek miał tę samą śliwę pod okiem i jak stanął przy Włodarczyku, można byłoby powiedzieć, że sami się bili. Oczywiście, Falasca wziął ich na "dywanik", by dowiedzieć się, co się stało.
                     Najpierw chłopaki ćwiczyli przyjęcie, potem zaczęli grać. Gdy Maciek skoczył do ataku, spadając źle stanął.
                     - Maciek! Gdzie cię boli?
                     - No tu! - krzyknął z ironią pokazując na kostkę. Kaja zdjęła mu buta i obłożyła lodem. Chłopacy pomogli zdjąć Maćka z boiska.
                     - Nie jest dobrze. Wygląda mi to na skręcenie. Musisz jechać do szpitala. Idę powiedzieć trenerowi. - Maciek ze złości uderzył pięścią w parkiet - Trenerze, Maciek ma skręconą kostkę, dwonię na pogotowie. Będę mogła z nim jechać, czy muszę zostać do końca treningu?
                     - Jedź, jedź.
                     - Dziękuję.
                     Karetka przyjechała po 10 minutach. Sanitariusze położyli Muzaja na nosze i udali się z nim do karetki. Kaja w pośpiechu ubrała kurtkę i pobiegła za ratownikami medycznymi. Na szczęście, zgodzili się, aby jechała z nimi. W karetce, Ruda napisała SMS'a do Moniki, co się stało.

___________

                     Dzisiejszy mój dzień wygląda tak - wchodzę na fb, i 10 000 powiadomień nt. moich urodzin i wszystkim odpisuję 'dziekuje:)'
                     Tak, mam dziś urodziny.
                     Co do rozdziału - dłuższy niż zwykle. Maciuś znowu w szpitalu. Co się z nim dzieje?
                     Poprzednio były 3 komentarze, to teraz będa 4?
                     Czy to opowiadanie nie jest sztuczne? Mam coś zmienić? Proszę mi napisać.
                     Ugh, brzuch mnie boli.
                     Jutro domek, uzupełnię wszystkie braki.
                     Pozdrawiam, Truskawka :)

1 komentarz:

  1. No to zacznę od życzeń :) wszystkiego najlepszego!! :)
    zdążyłam - 23. 57 :D
    odnośnie rozdziału. wszystko jak na razie okej :) ale fajnie by było, gdyby rozdziały były troszkę dłuższe ;) powodzenia!
    czekam na nexta ;) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń