Zakładki

niedziela, 10 sierpnia 2014

3.4 "Jeżeli mam cierpieć, to nie przez ciebie, a dla ciebie"

Słucham: Lorde - Team



                  Nie odzywali się do siebie ani słowem. Żadne nie chciało się pierwsze odezwać. Wojtek w głowie zbierał myśli. Wkurzało go to, że Kaja mieszka tak daleko od Bełchatowa. Nie chciał ciągle pokonywać tylu kilometrów. Jednak, miłość to wiele poświęceń. Nie. Nie chciał jej mieć tylko na treningach. Chciał mieć ją zawsze przy sobie. Ale czy ona tego chciała?
                  Z rozmyśleń wyrwał go jęk Rudej. 
                  - Błagam. Wyłącz to.
                  Zrozumiał i zaczął śpiewać razem z Didżejem Disco:

'Ty jesteś ruda da.
Na pewno ruda da.
Szalona ruda,
Dobrze to wiem'

                  - Zero jakiegokolwiek wsparcia. Chyba zmienię ten kolor włosów. - powiedziała zrezygnowana
                  - Nie! - natychmiastowo zaprzeczył.
                  - A to czemu? - zaśmiała się.
                  - Nie brunetki, nie blondynki. Ja wole rude! - zaśpiewał i na nieszczęście, albo szczęście, samochód stanął na czerwonym świetle. Wypowiadając te słowa, twarz Wojtka była oddalona o 5 centymetrów od twarzy Kai. Po ułamku sekundy, ich usta złączyły się.
                  - Jedź. Zielone. 
                  Niechętnie wrócił do normalnej pozycji, a z tyłu słycać już było klaksony innych kierowców.
                  - Po treningu jedziemy na policje. Złożysz zeznania, wszystko wróci do normy.
                  - Wiesz co... Mam lepszy pomysł. Na razie to zataimy. Nie odzywa się, nie wiadomo nawet, czy jest w kraju. Jeżeli wróci, pójdę. Jeżeli nie, nie będę narażać ciebie, przede wszystkim, na jakieś pierdoły. Możesz ucierpeć przeze mne, a tego bym sobie nie wybaczyła.
                  - Właściwie... Jeżeli mam cierpieć, to nie przez ciebie, a dla ciebie. - popatrzył się na nią i wysłał promienny uśmiech - Dobrze. Na taki układ możemy iść. Ale pod jednym warunkiem.
                  - A już chciałam wykonywać taniec radości, słońca i czego się tylko da. No, ale mów.
                  - Po treningu pojedziemy znowu do mnie...
                  - Jak to znowu?!
                  - No chyba muszę wziąć rzeczy na trening.
                  - No tak...
                  - Wracając, pojedziemy do mnie, bo muszę się ogarnąć i poważnie z tobą porozmawiać.
                  - Jeny, już się boję.
                  - Kocham jak tak stękasz.
                  - A czy zasadził już ktoś, tobie kopa w cztery litery? - patrzyła się na niego roześmiana.
                  - Nie, aczkolwiek, ty możesz być pierwsza. - wybuchli śmiechem.
                  Położył swoją dłoń na jej udo. W takich humorach dotarli najpierw pod dom siatkarza, potem na halę.

____________________

                  Napisałam to w 10 minut :O
                  Fakt, że na telefonie, ale haha.
                  Ogółem mam pomysł na nowe opowiadani, które powstaje na kartkach zeszytu. Nie wiem z jakim siatkarzem. I czy w ogóle z nim. Ale może... Nie zdradzę Wam nic. Będzie pisane trochę innym stylem. Myślę, że będzie okej, ale stop! Skupiamy się nad Wojtkiem i Kają, Maćkiem i Moniką!
                  To chyba tyle. 
                  Godzina 01.15 - Dobranoc, Truskawka :*

5 komentarzy:

  1. Jednym słowem : zajebiste ! Czekam juz na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu świetne! :)
    Pozdrawiam /only_dreamsx ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. no wreszcie coś między nimi zaczyna się dziać na poważnie *o*
    więcej, więcej! :D
    pozdrawiam, tęczowa. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś sie dzieje :) cudownie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale słodko ;-) Już czekam na jakąś zdradę kłótnie itp żeby się coś działo :-P

    OdpowiedzUsuń