piątek, 18 lipca 2014

2.4 "Tak łatwo nie odpuszczę"

          Każdy ma w życiu taki dzień, w którym nie chce się z nikim widzieć. Ma ochotę siedzieć w 4 ścianach i nie wychodzić z nich przez najbliższe kilkanaście godzin. Wszyscy nas wtedy irytują, nie chcemy z nikim rozmawiać. Nawet czasem mamy dość naszych najbliższych przyjaciół. Nic nam nie zrobili, a my obwiniamy ich o wszystko. Przez to powstają kłótnie. Tracimy ich. Najpierw nie żałujemy, mówimy sobie 'I dobrze, że się z nim pokłóciłem.' Potem zaczynamy czuć pustkę. Chcemy się komuś wyżalić, a kogoś takiego już nie mamy.
                    - Maciek! Idę na trening. Kupić coś po drodze? Potrzebujesz czegoś?
                    - Nie, dziękuję.
                    Kaja wzięła jeszcze kluczyki od samochodu i wyszła z mieszkania. Wsiadła do swojego fiata i udała się pod Energię. Nie musiała już pokazywać dokumentów potwierdzających jej prace w tym miejscu. Pan Adam - ochroniarz, zamienił z nią parę zdań, po czym Ruda udała się do swojego gabinetu. Miała jeszcze 10 minut, więc posiedziała przed biurkiem i pobawiła się swoim telefonem. Po 8 minutach siedzenia bezczynnie wzięła apteczkę i wolnym krokiem weszła na salę, na której rozgrzewali się już chłopacy.Wojtek kiwnął jej ręką i szczerze się uśmiechnął. Jest w lepszym nastroju niż wczoraj czy przed wczoraj. Kaja na poprzednim treningu w ogóle się do niego nie odzywała. Nie chodzi o to, że była na niego zła, czy coś złego powiedział. Po prostu zastanawiała się kim są dla siebie. Chciała takiej pauzy, chciała odpocząć.
                     Odpowiedziała mu wymuszonym uśmiechem, z czego Włodarczyk nie był zadowolony. Od razu podszedł do Karola i odwrócił się plecami do Rudej. Ta nic sobie z tego nie robiąc, usiadła na ławce i wyjęła tejpy. Od razu podbiegł do niej Facu z wybitymi palcami. Ruda szybko zakleiła mu palec środkowy ze wskazującym i atakujący pobiegł z powrotem na boisko.
                      - Kaja masz chwilę czasu? - podszedł do niej statystyk
                      - No na razie tak, a co?
                      - Pomogłabyś mi pouzupełniać tabelkę?
                      - Nie wiem, czy umiem...
                      - Dasz radę.
                      Adam* wytłumaczył Kai wszystko co i jak. Ta szybko załapała o co chodzi i w mgnieniu oka uzupełniła to, co statystyk jej powierzył. Wróciła na swoje miejsce, z którego nie ruszała się do końca treningu. Gdy chłopacy mieli chwilę przerwy na to by się napić, do Dąbrowskiej podszedł Miguel.
                  - Kaju, jak tam z Maćkiem? Wczoraj się nie zapytałem i tak głupio trochę.
                  - Z Maćkiem fizycznie jest okej. Chce chodzić o kulach, ale ja mu zabraniam. Ma odpoczywać, a nie łazić. Wszystko mu podaje. No ale psychicznie jest gorzej. Prawie w ogóle z nikim nie rozmawia, nie odbiera telefonów od chłopaków. Nie wiem jak to dalej będzie.
                  - A co lekarz mówił? Kiedy zdejmie gips? Kiedy wróci?
                  - Oj myślę, że nie prędko. Gips zdejmą mu może w październiku, a do tego jeszcze rehabilitacja. Nie prędko wróci do gry.
                  - Rozumiem. Dziękuje za informacje. Chłopaki! 10 kółeczek dookoła boiska i kończymy.
                  - Również dziękuję.
                  Siatkarze szybko uporali się z bieganiem i wychodząc z sali, szła z Karolem do pokoju masażu.
                  - Niedługo sezon. Znowu Mistrz będzie w Bełchatowie?
                  - Chciałbym - odpowiedział z wielkim uśmiechem Kłos - A jak tam z Wojtkiem ci się układa? Wiesz, że on cały czas o tobie mówi? - Kaja podniosła tylko wzrok i pytająco spojrzała się na środkowego - No nie patrz tak na mnie. To się już nudne stało.
                  - Skończmy ten temat. Błagam.
                  - Okej, jak chcesz. - odpowiedział i do końca masażu się nie odezwał. Było mu głupio i trochę tego nie rozumiał. Wahał się, czy tego nie powiedzieć Wojtkowi. - To dzięki, do jutra.
                  - Jasne. Cześć.
                  Dąbrowska umyła ręce i zanim wyszła z hali zadzwoniła do Moniki.
                  - Dzwonił do ciebie Maciek? - od razu zapytała Kaja.
                  - Nie, a miał dzwonić?
                  - Aha, dobra, nie ważne. Już nic
                  - Ruda, o co chodzi?
                  - Nie, serio nic. Na prawdę. Wiesz co... muszę kończyć. Do zobaczenia.
                  Powiedziała i nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się. Wzięła torbę i wyszła z hali. Idąc do samochodu, czuła, że ktoś ją śledzi. Tak samo jadąc w stronę domu. Po drodze weszła do sklepu osiedlowego i kupiła najpotrzebniejsze produkty i ruszyła ku mieszkaniu.
                  - Maciek już jestem.
                  - Okej. - usłyszała, że żyje i wzięła się za przygotowywanie obiadu.
                  - Mam nadzieję, że lubisz gołąbki.
                  - Uwielbiam - również jej odkrzyknął.
                  Po dwudziestu minutach danie było już gotowe. Maciek przyszedł do kuchni i usiadł przy stole. Kaja nie była z tego zadowolona, bo miał nie chodzić. Muzaj zjadł w ekspresowym tempie swoją porcję, która była dwa razy większa od Dąbrowskiej.
                  - Idę się przespać.
                  - Jasne. Maciek! Czekaj.
                  - No?
                  - Dzwoniłeś do Moniki?
                  - Nie. Miałem taki zamiar, żeby teraz dzwonić.
                  Kaja uśmiechnęła się tylko, a siatkarz odwzajemnił to. Ruda pozmywała naczynia i udała się na kanapę w salonie. Wzięła kolorowe czasopismo, które zakupiła dziś w sklepie, włączyła telewizję i rozsiadła się na sofie. Sama nie wie, kiedy odwiedziła Morfeusza, ale jest świadoma, że obudził ją dzwonek do drzwi.
                  - Cześć. - odpowiedział osobnik stający na klatce.
                  - Cześć, jeżeli chciałeś ze mną porozmawiać, to przepraszam, ale nie mam czasu.
                  - Kaja, chciałem się tylko zapytać co się stało, że się do mnie nie odzywasz.
                  - To ty mnie śledziłeś?
                  - Tak, bo chciałem z tobą porozmawiać, zrozum.
                  - Na prawdę nie mam czasu, Wojtek. Proszę, idź już.
                  - Wiesz, że tak łatwo nie odpuszczę.
                  Powiedział i ze zmartwioną twarzą odszedł od jej drzwi. Ta stała jeszcze jak wryta i patrzyła, jak Włodarczyk odchodzi. Nie chciała, żeby tak to wyglądało. Na prawdę jest jej przykro. Zastanawia się czy robi dobrze. Czy chce, aby Wojtek czuł się przez nią odrzucony?

______________

                  Nie miałam siły, żeby to napisać, dlatego tak to wygląda. Mam zakwasy w każdym możliwym miejscu.
                  Czemu tylko 1 komentarz? :C Aż tak źle już mi to idzie? Wiem, też nie jestem zadowolona :( Cholera.
                  Wiem, że muzyka mega nie pasuje do tego, ale słuchałam wczoraj cały dzień... Tak, mam na imię Wiktoria...

*Adam - zmyśliłam to imię, nie wiem jak nazywa się statystyk. Nigdzie nie ma napisane kto nim jest. Tak niech zostanie.

               KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

3 komentarze:

  1. Niech ona się zastanowi co robi!-.-
    Zachowuję się w uj dziwinie! -.-
    Biedny Włodi ;c
    Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoczko Ci to idzie :D dawaj więcj zawirowań i tego typu rzeczy :D powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń