wtorek, 22 lipca 2014

2.6 "Kupiła jamnika, a wabi się Maciek"



                   - Monika? Cześć, tu Maciek z tej strony.
                   - Monika. Hej. Maciek? Skąd ty masz mój numer? - zapytała wyraźnie zaskoczona
                   - Teraz nie ważne. Jest sprawa. Pomożesz?
                   - Jasne, ale o co chodzi?
                   - To nie jest zbytnio rozmowa na telefon, ale no trzeba, bo jak wiesz, nie mogę chodzić i...
                   - Tak wiem, ale przejdź do rzeczy.
                   - Właśnie był u nas Wojtek...
                   - I...?
                   - Cholera, nie przerywaj mi - zirytował się.
                   - Okej, nie bij.
                   - Wracając. Właśnie był tu Wojtek. Zrobił mi awanturę, że niby sypiam z Kają, że to przeze mnie ona się teraz do niego nie odzywa. Powiedziałem mu wszystko, a on nadal mi nie wierzył. Chciał mnie uderzyć, ale w porę zareagowała Ruda. Powiedział jej, że ją kocha, ale ta nie chciała go słuchać. No i nie wytrzymała i powiedziała mu to samo.
                   - Że go kocha?
                   - No tak. Potem się na niego wkurzyła i powiedziała, że ma wyjść, no i wyszedł. Popatrzyła się na mnie, rozpłakała się i siedzi w pokoju już 2godziny. Próbowałem do niej wejść, ale zamknęła się. W ogóle się nie odzywa, nie wiem. Może coś jej się stało?
                   - Kurwa Maciek. Mów to szybciej, już jadę!
                   - Czekam.
                   Siatkarz rozłączył się i znów spróbował dobić się do Rudej. Na nic. Zero odzewu. Zastanawiał się, czy nie zadzwonić do Wojtka. Już miał wybierać numer, kiedy stwierdził, że to zły pomysł. Pokuśtykał do kuchni, nalał sobie wody i w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
                   - Gdzie ona jest?! - wpadła do domu Monika
                   - W pokoju.
                   -Kaja, to ja Monika. Kaja, słyszysz mnie? Odezwij się! Błągam. Kaja! Bo zadzwonię po Włodarczyka! - nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich czerwona Ruda. Czerwona Ruda? Hahaha nie ważne, wracając. Stanęła w nich czerwona Ruda, a usta Moniki i Maćka zaczęły przypominać literkę "o".
                   - No i na co się gapicie, żyje, mam się zajebiście, a tylko spróbuj do niego zadzwonić.
                   - Kaja do jasnej ciasnej, zastanów się co robisz! Myślisz, że się zakochałaś i teraz jesteś pępkiem świata? - milczała stojąc w tej samej pozycji - Nie. Właśnie. Weź się ogarnij i pojedź do niego.
                   - Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie teraz. Za dwa dni mają mecz. Nie!
                   - Zdecyduj się. Nie mam siły do ciebie. - powiedziała Monika rozkładając ręce na boki.
Dalej nie ciągnęły rozmowy. Kubiak usiadła przy kuchennym stole razem z Maćkiem. Zamienili parę zdań i to ciepłych, przyjaznych zdań. Monika cały czas się uśmiechała, tak jak i siatkarz. W tej bardzo miłej pogawędce przeszkodził telefon dziewczyny.
                   - Halo?
                   - No cześć Monika. Właśnie jesteśmy w Bełchatowie. Pamiętasz, że gramy jutro mecz? - Odezwał się głos Michała.
                   - Braciszku, jakbym mogła zapomnieć?
                   - Bardzo dobrze. Co tam u ciebie słychać? Jak sobie mieszkasz w tej Łodzi?
                   - A mieszkam bardzo dobrze. Aktualnie jestem u Kai i jest... jest z nami jej nowy pies, wiesz? - Popatrzyła błagalnym wzrokiem na Muzaja.
                   - Kupiła sobie psa? Jaka rasa?
                   - Kupiła jamnika, a wabi się Maciek - spojrzała na oburzonego Muzaja i puściła mu oczko.
                   - Maciek? Hahaha to ciekawie. Dobra Monia, ja muszę kończyć trening wzywa.
                   - Jasne, to do jutra.
                   - No pa.
                   - Dobrze wiedzieć, że jestem jamnikiem - Skrzat był nadal oburzony.
                   - Przepraszam cię za to. Gdyby Michał usłyszał, że gadam z jakimś facetem, w trybie natychmiastowym by tu przyjechał i obejrzałby cię z każdej strony. - powiedziała Maćkowi rozłączając się.
                   - Czekaj, czekaj. Masz na nazwisko Kubiak, brat Michał, opiekuńczy... Michał Kubiak to twój brat?
                   - Tak. Znacie się? Jeju głupie pytanie...
                   - Faktycznie. Znam go z boiska. Waleczny gość.
                    - I uparty! Eh... Będziesz jutro na meczu, co nie? - siatkarz kiwnął głową - załatwisz mi jakiś bilecik?
                   - Nie ma sprawy. - wzruszył ramionami.
                   - Dziękuję!
                   Krzyknęła i... pocałowała go... w usta. Takiego obrotu spraw Maciek się nie spodziewał. Ale po chwili odwzajemnił to.

_______________________________

                   6 komentarzy :D Jest dobrze, ale czy tu się to powtórzy? Mój cel - 10. Ale da rade? :/ Tylko tyle mam do powiedzenia..

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

4 komentarze:

  1. no wreszcie coś się ruszyło w relacji Monika-Maciek.
    Ruda przesadza. Mogłaby porozmawiać z Włodarczykiem, a nie chować się. Czekam na dalszy obrót sprawy :)
    pozdrawiam, tęczowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem powinnaś dodawać posty częściej, bo robi sie coraz ciekawiej i osobiście skręca mnie gdy muszę czekać kilka dni na nowy post. :D Reasumując bardzo fajnie piszesz tylko czściej,proszęęę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytalam! Cos wspanialego! Dziekuje za tego bloga! Infromuj mnir o dalszych rozdzialach na tt /@Resowiaczkat29a

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne i tyle w temacie, popieram wcześniejszy kom. chcemy częściej czytać to dzieło :D

    OdpowiedzUsuń