Słucham: John Mamann - Love life
Wojtek przemierzał puste już alejki bełchatowskiego parku. W pewnym momencie chciał już wrócić do domu. Przemyślał to i wiedział, że postąpił zbyt pochopnie. Jednak coś mu podpowiadało, aby szedł dalej. Zrozumiał czemu. Po chwili spostrzegł znajomą postać. Postać Kai.
– Kaja, porozmawiajmy – stanął.
– A mamy o czym? – zapytała Ruda, idąc ciągle przed siebie.
– No myślę, że tak. Przepraszam cię bardzo. Wiem, że postąpiłem zbyt pochopnie, że powinienem cię wysłuchać. – Ruda stanęła, słuchając jego monologu – Zachowałam się jak kretyn posądzając cię o zdradę. Cholera, Kaja. Kocham cię. Wybacz mi. – zawróciła i zadarła głowę do góry. Popatrzyła się na niego. W jego oczach dostrzegła smutek, żal.
– Nie wiem. Muszę się zastanowić.
Powiedziała i ruszyła dalej. Nie oglądała się za siebie. Wiedziała, że Wojtek stoi nadal w tym samym miejscu i jak na razie, nie ma zamiaru się ruszyć. Wróciła do domu, wzięła prysznic, bo było już późno i położyła się w sypialni. Po chwili usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Siatkarz wszedł do domu, również się umył i położył się koło Kai. Przytulił ją, pocałował w głowę.
– Przepraszam. Kocham cię. Dobranoc. – szepnął.
Kaja westchnęła i po chwili obydwoje udali się w krainę Morfeusza.
Ruda obudziła się. Przeciągnęła się i zobaczyła, że Wojtka koło niej nie było. Wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Rozczesała włosy, spięła je w kitka, zrobiła codzienny makijaż i ubrała się. Udała się do kuchni i zastał ją widok gotującego Wojtka.
– Dobrze, że już jesteś. Siadaj, naleśniki są już gotowe.
Kaja uśmiechnęła się nikle i usiadła przy stole. Przed jej twarzą pojawił się stos grubych naleśników z bitą śmietaną i polewą czekoladową. Przez cały posiłek nie odzywali się do siebie. Ruda zebrała naczynia i włożyła je do zmywarki. W tym czasie Wojtek poszedł do salonu i włączył telewizor. Skakał po programach, nie mógł znaleźć nic ciekawego. Po chwili dołączyła do niego Kaja.
– Przepraszam – zaczęła – Ja nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Nie mam nikogo i mogę ci to przysiąść. Kocham ciebie i tylko ciebie. Wojtek spójrz się na mnie.
Siatkarz się spojrzał i momentalnie wpił się w jej usta. Wziął Rudą na ręce i przenieśli się na łóżko w sypialni. Szybko pozbyli się swoich ubrań i delektowali się swoją bliskością. W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
– Ehh nie teraz - jęknęła Kaja odrywając się od pocałunków. Dzwonek rozległ się jeszcze raz - No chyba zaraz zabiję tego kogoś...
– Czekaj, pójdę sprawdzić kto to – powiedział Włodarczyk, ubierając bokserki. Kaja okryła się kołdrą. Wojtek cały wkurzony otworzył drzwi i momentalnie wytrzeszczył oczy – MAMO?! TATO?!
– No w końcu raczyłeś otworzyć te drzwi. Co ty taki rozebrany, przecież zimno jest - zaczęła pani Kasia, wchodząc w głąb mieszkania. Kaja, słysząc to szybko zamknęła drzwi i w szybkim tempie podnosiła ubrania i zakładała je na siebie, natomiast ciuchy Wojtka zagarnęła pod poduszki i pościeliła łóżko.
– Bo wie mama... Ja kąpiel brałem. Dopiero co wstałem no i tak ten... – podrapał się po karku - Co was tu sprowadza?
– A dawno cie nie widzieliśmy i chcieliśmy zobaczyć co słychać – odezwał się ojciec. W tym momencie z pokoju wyszła Kaja.
– Dzień dobry! Miło w końcu państwa widzieć – powiedziała Ruda
– O, Kaja! Dzień dobry słońce, jak tam, trzymasz się jakoś? – zapytała mama siatkarza, wchodząc do salonu.
– Nie narzekam. Kawy, herbaty?
– Ja kawę sypaną poproszę – odezwał się pan Artur.
– A ja herbatę malinową. Macie? – zapytała pani Wiola.
– Tak, mamy. Proszę dać mi chwilę.
Rodzice siatkarza przytaknęli, a Kaja udała się do kuchni. Usłyszała, że Wojtek się już w miarę ogarnął i poszedł zająć się niezapowiedzianymi gośćmi. Ruda nasypała kawę do szklanki, torebkę z herbatą włożyła do drugiej i nastawiła czajnik z wodą. Poczekała chwilę, aż woda się zagotuję i zalała nią kubki. Wyciągnęła z szafki jeszcze ciasteczka, ułożyła je na talerzu i wszystko zaniosła do salonu.
– No to opowiadajcie, dzieci, co tam u was słychać? – zagadała mama Włodarczyka
– A nic szczególnego. Ciągle mecze, treningi... Teraz przecież play-off'y. Zaraz Antiga poda listę powołanych. Mam nadzieję, że tam się znajdę.
– No my też mamy taką nadzieję – puścił oczko tata.
Rodzice Wojtka posiedzieli dwie godziny i zebrali się w dalszą podróż. Jechali do Zakopanego na weekend. Gdy opuścili mieszkanie, razem wszystko posprzątali. Włodarczyk, kiedy włożył ostatnią szklankę do zmywarki, podszedł do Kai, która stała obok. Posadził ją na blacie kuchennym, a ta owinęła nogi wokoło jego bioder.
– Musimy dokończyć, co nam przerwali... – szepnął przygryzając jej ucho.
– Dobrze, że treningu dzisiaj nie masz – mówiła między pocałunkami.
– Falasca by się zdenerwował, widząc moje miękkie nogi.
– No ba.
Znów wziął Kaję na ręce i przenieśli się do sypialni, kończąc to, czego nie skończyli wcześniej.
________________________________________________
Dzisiaj tak. 5 komentarzy? Nie jest źle, ale liczę na więcej :D
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Romantiko rozdział ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* Jak dobrze, że Włodarczyk zrozumiał swój błąd, a Kaja mu wybaczyła ;) Oby więcej takich sprzeczek nie mieli :D
Pozdrawiam i weny ;*
Świetny <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że Włodarczyk pomyślał logicznie. Gdyby nie przemyślał swojego zachowania, pewnie knułabyś teraz kolejną burzę :D Czekam!
OdpowiedzUsuń